Ceremonia zaślubin w kościele jest jedną z wyjątkowych i wzruszających chwil w życiu. To wydarzenie zdecydowanie różni się od zwykłej mszy świętej, więc niejednokrotnie można spotkać się z wątpliwościami dotyczącymi tego jak konkretnie zachowywać się podczas takiej uroczystości w świętym miejscu. Przede wszystkim chodzi o etyczne i kulturalne zachowanie. Zachowanie podczas ślubu to bardzo ważna sprawa.
A ja was zeswatam!
Dawniej w Polsce małżeństwo miało charakter niemal czysto biznesowy. Śluby aranżowane były przez rodziców przyszłej pary młodej – starsi dogadywali między sobą zyski materialne i wybierali najbardziej opłacalnych dla rodu kandydatów. Przedstawiciele obu domów spotykali się, ustalali szczegóły małżeństwa i wysokość posagów. Ale co z młodymi? Zdarzało, że przed wizytacją ojca kawalera i swata, para zwyczajnie się nie znała. To właśnie przyszły teść upatrywał sobie godną zainteresowania rodzinę, w której szukał potencjalnej synowej. W tym przypadku młodzi mężczyźni, tak jak i kobiety nie mieli w tym zakresie za dużo do powiedzenia i musieli poddawać się decyzjom rodziców. Nachodzący rodziców panny młodej zabierali ze sobą butelkę gorzałki i chleb – wiktuały przydawały się, gdy panna zgadzała się na zawarcie małżeństwa. Mimo, że najczęściej przyszli małżonkowie nie wybierali się nawzajem, kobieta miała prawo nie przyjąć oświadczyn poprzez niepodanie kieliszka do wódki kawalerowi. Oświadczyny traktowane były jako wydarzenie budzące skutki prawne dla obu rodów. Tak przypieczętowana znajomość musiała zakończyć się ślubem. Do zapoznania się przyszłych małżonków dochodziło na organizowanym przez swata spotkaniu. Młodzi mogli się zobaczyć i chwilę porozmawiać ze sobą. Swat zachęcał parę do siebie i odpowiadał za sukces ich zainteresowania. Zrękowiny – staropolskie zaręczyny – stanowiły kolejny etap na drodze do zawarcia związku małżeńskiego. W czasie obrzędu celebrans związywał prawe ręce młodych dwiema chustami. Każda ze stron otrzymywała po jednej z tkanin i trzymała ją w schowku aż do śmierci. Zrękowiny były nie tylko oficjalną i publiczną zgodą, ale także obietnicą ślubu.
Przygotowania do ślubu
Najlepszym okresem na zawieranie związków małżeńskich był czas po żniwach. Kiedy majątek został zadbany, finanse ustabilizowane, a przetwory przygotowane na zimę – wtedy nadchodził czas parowania młodych. Po całonocnym świętowaniu zrękowin przychodził czas wymagających przygotowań do ślubu, które trwały zazwyczaj około 4 tygodni. W celu odciążenia młodej pary, część obowiązków przejmowali na siebie świadkowie. Organizowali oni tzw. sprosiny, czyli zapraszali gości i rodzinę młodej pary do domu panny młodej, w którym ta informowała wszystkich o nadchodzącym ślubie. Wiele tradycji i zwyczajów dotyczyło także dnia poprzedzającego ceremonię. Mieszkańcy wioski obrzucali dom panny młodej szklanymi naczyniami i kwiatami. Wierzono, że przyniesie to szczęście i dobrobyt młodej parze. Dodatkowo, kobiety piekły specjalny, uroczysty chleb od którego wzrostu zależało powodzenie małżeństwa. Okazjonalne pieczywo było na tyle ważnym elementem, że nieraz domownicy woleli rozebrać piec niż uszkodzić wyrób podczas wyciągania.
Ostatnie wolne wieczory
Ciekawostkę stanowią staropolskie wieczory panieńskie i kawalerskie. W czasie gdy mężczyźni bawili się przy akompaniamencie muzyki i alkoholu, kobiety śpiewały melancholijne piosenki i płakały żegnając się z dotychczasowym życiem swojej koleżanki. Plotły wianek i rózgę – symbole panieńskiego stanu – dla przyszłej mężatki. Ozdoba z kwiatów stanowiła ostatnie, dziewicze nakrycie głowy, z kolei rózga (jako pamiątka po stanie wolnym, niezamężnym panny) musiała zostać wykupiona przez narzeczonego. Pan młody wywieszał plecionkę wysoko na widoku podczas wesela do momentu oczepin. Po zmianie wianka na czepiec (nakrycie głowy noszone przez zamężne już kobiey) rózga była zdejmowana i chowana do kufra. Ten element rozpoczynał drugą część hucznego świętowania.
Historia staropolskich zaślubin jest niezwykle bogata i ciekawa. Niektóre z tradycji dalej są obecne podczas dzisiejszych ślubów i wesel. Dzięki temu resztki folkloru są wciąż żywe i przekazywane z pokolenia na pokolenie.